czwartek, 9 maja 2013

087. każdy kiedyś rani

Chcesz dobrze wybrać? Nie słuchaj ludzi, nie słuchaj świata - mówią. Serce podpowie, rozum rozważy. Wiem, oddałbyś życie za bycie blisko tej osoby. Ale posłuchaj człowieku, tylko o chwilę proszę. Łatwo omotać serce i rozum, które uważane za sprzeczność przez wieki. Znam kolesia, który to potrafi. Owija sobie kobiety wokół palca. I bezwzględnie potrafi to wykorzystywać. Wszystko się zmieniło, kiedy poznał miłość. Od tej chwili zapragnął się zmienić. Ale historia nie tego się tyczy. W tym miejscu trzeba pokazać, że zaślepienie bywa większe niż słowa rozumu, czy nawet serca. Wyszczególnić ci trzeci czynnik? Oczy, otwórz je na chwilę i popatrz tak naprawdę. Życie nie jest tak piękne jak przedstawiają to w filmach czy książkach. To brutalna rzeczywistość w której nie ma miłości od pierwszego wejrzenia. Na miłość potrzeba czasu, rodzi się z szacunku i wzajemnego zrozumienia, dobroci serca i chęci kochania. Te wszystkie szybkie zauroczenia to bajka, chwilowe uniesienie ciała.

Smak powietrza, kiedyś był inny. Kiedy brałam wdech czułam miłość i spokój unoszący się w drobinkach. Świadomość, że ktoś kogo kocham jest blisko dawał szczęście. Empaci nie mają łatwo na tym świecie. Czują każdą śmierć, jakby dotyczyła ich samych. Jestem jedną z niewielu osób, które za życia mogą powiedzieć jak czuje się osoba, która umiera. Chwila, kiedy dusza oddziera się od ciała jest piekielna. Trwa to około jednej minuty. Śmierć nie jest łatwa. Po wszystkim przestaję czuć uczucia tej osoby. Koniec. Ale wyobraźcie sobie ile osób na świecie umiera w każdej minucie. To niewyobrażalne, można by rzec, że niemożliwe. Mam dni, że krzyczę z umierającymi, zaciskam zęby na nadgarstku lub poduszce i płaczę z bólu. Jedno lekarstwo na świecie. Wiecie jak to jest żyć z cierpieniem przez wiele lat i dostać ukojenie tylko po to, żeby zostało ono wam odebrane? Nie chcę już cierpieć. Weźcie to ode mnie. Wszystko zaczęło się pewnego dnia, kiedy to jeszcze byłam małą dziewczynką. Świat wydawał się taki zły i niedobry. Zawsze byłam cholernie inteligentnym dzieckiem. Widziałam w świecie nie tylko zabawki, kolegów, rower czy sanki. Widziałam tę mroczną część świata w której ludzie mordują, kradną, gwałcą i niszczą innych ludzi. Nie zniosłam inności, która była we mnie i bólu, który czułam od wszystkich ludzi dookoła. Nazywają to "empatią" i każdy człowiek się rodzi z jej większym lub mniejszym zapasem. Ja urodziłam się jako dziwoląg, który czuł emocje innych lepiej niż własne. W wieku siedmiu lat to cierpienie było już nie do zniesienia. Więc po prostu to wyłączyłam. Emocje - on/off - turn off. Bardzo długo tak żyłam. Nauczyłam się wtedy o ludziach wszystkiego. Co nimi kieruje w miłości? Czym jest zazdrość? Dlaczego walczą o bliskich? Co sprawia, że wybaczamy? Wynikało to wszystko z rozmów z ludźmi, wyciągania wniosków czy suchej analizy bez robienia doświadczeń, bo przecież nie czułem niczego. Zawsze dobrze ubrana, wyspana i przygotowana na każdą ewentualność. Ale nie dało się tak żyć. I wtedy powróciłam do normalnego życia. Ale ono też jest chujowe, nie ma co. Czasem żałuję, że to zrobiłam. Że włączyłam emocje. Bo niektórzy ludzie to cholerni egoiści. Ranią i kłamią. Ale taka już chyba kolej rzeczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz