Witaj ściano. Świadku mojego nie sypiania, świadku mojego nie jedzenia, świadku mojego nie sprzątania, świadku mojego nie modlenia się, świadku wszystkich moich niemożności, a także świadku mojej niewiary. Witaj ściano. Przyjaciółko w chorobie. Ty porażona wiecznym milczeniem, ja porażona paraliżami woli. Wybacz ściano, że przeze mnie jesteś brudna i pusta, bo pospadały z Ciebie obrazy, w które ubierałam Cię z wielkim staraniem i radością, a teraz nie jestem w stanie podnieść ich z podłogi aby ubrać Cię w nie z powrotem. Kocham Cię ściano, za Twoją cierpliwość z jaką słuchasz mojego płaczu. Kocham Cię ściano za to, że nie muszę bać się Ciebie. Kocham cię ściano za to że mówisz z szyderczym uśmiechem że jestem leniwa. Kocham Cię ściano za to, że nie żądasz abym katując siebie pomalowała Cię na żółty kolor radości, który i tak przecież zobaczę na czarno. Błogosławię Cię ściano gdyż wiem, że Ty będziesz wierną towarzyszką mojej śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz